Nadzieja, która daje siłę!
W sercu Etiopii, w miasteczku Gode, działamy na rzecz osób potrzebujących, przywracając im nadzieję i godność.
Nasza misja koncentruje się na wsparciu lokalnej społeczności poprzez edukację, rozwój umiejętności i pomoc materialną.
Wierzymy, że każdy zasługuje na szansę na lepsze życie.
Nasze cele:
- Edukacja: Oferujemy programy edukacyjne dla dzieci, zapewniając im dostęp do wiedzy i umiejętności, które pozwolą im na przyszłość pełną możliwości.
- Wsparcie dla kobiet: Prowadzimy warsztaty tkackie, dając kobietom szansę na samodzielność oraz możliwość zarobku.
- Pomoc materialna: Udzielamy wsparcia rodzinom w trudnej sytuacji, dostarczając im niezbędne artykuły pierwszej potrzeby.
Jak możesz pomóc?
- Wolontariat: Dołącz do nas jako wolontariusz i zaangażuj się w nasze projekty.
- Wsparcie finansowe: Twoje datki pomogą nam w realizacji naszej misji.
- Partnerstwo: Jeśli reprezentujesz firmę lub organizację, chętnie nawiążemy współpracę.
Razem możemy zmieniać życie!
Każdy gest, każda pomoc ma znaczenie. Dołącz do naszej misji i wspieraj nas w odbudowywaniu nadziei tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna.
Zachęcamy do zapoznania się z naszymi działaniami, wolontariatem oraz możliwościami wsparcia. Dziękujemy za Twoje zainteresowanie i pomoc!
„W sercu Etiopii: Mój miesiąc z Mission of Hope”
Blisko północnych granic Etiopii, w regionie somalijskim, u brzegów rzeki Shebelle położone jest niewielkie miasto Gode.
Na przełomie czerwca i lipca spędziłam tam jeden z najcenniejszych miesięcy mojego życia, angażując się w wolontariat – Mission of Hope
Wiele osób pytało mnie skąd pomysł na taką wyprawę, dlaczego akurat tam?
Misję tę prowadzi s. Joachim, którą znam jeszcze z Jej pobytu w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Była wtedy wyższą przełożoną w zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Miłości (Siostry Matki Teresy z Kalkuty)
Jej historia wydaje się podobna do tej z życia św. Matki Teresy. Otóż s. Joachim pracując wiele lat w Etiopii, usłyszała wołanie Jezusa, coś w rodzaju ’powołania w powołaniu,’ podobnie jak Matka Teresa w Indiach, aby iść do zapomnianych i zostawionych przez wszystkich.
Przygoda s. Joachim w Gode, rozpoczęła się około ośmiu lat temu. Zaproszona została tam przez miejscowego biskupa, który poprosił Ją o towarzyszenie w pracy hiszpańskiemu księdzu z Fidei Donum. Nie odmówiła. Po pięciu latach współpracy, ks. Christopher przeniósł się z posługą do Sudanu, a Ona została sama w ośrodku Mission of Hope.
Trzy lata temu dowiedziałam się o jej pracy i wielkiej potrzebie pomocy. Stopniowo rodziła się we mnie myśl o wolontariacie.
Działanie misji z udziałem s. Joachim, opiera się na zaangażowaniu 9 stałych, miejscowych pracowników w tym: 5 opiekunów – nauczycieli, kierowcy odpowiedzialnego za plantację, pomocnika gospodarczego oraz nauczyciela tkactwa.
Zrozumiałe jest zatem to, iż przybywający tam wolontariusze, pochodzący z różnych krajów są mile widziani, gdyż umożliwiają rozszerzenie misyjnych działań, a zadań jest wiele, Najważniejszy jednak wydaje się PROJECT TAMARA, w ramach którego zatrudnionych jest około trzydziestu kobiet, które pod okiem wspomnianego nauczyciela tkactwa, tkają przepiękne, delikatne szale. W międzyczasie, dzieci tych pań, a jest ich około 70, znajdują na miejscu opiekę w żłobku lub trzyklasowej szkole. Ta aktywność ze zrozumiałych względów jest „najgłośniejszą” aktywnością misji.
Widoczni są też mężczyźni, znajdujący zatrudnienie w pracach polowych.
Większość z pracujących w misji kobiet, na początku działalności, s. Joachim odnajdywała zatrudnienie w lokalnych „kawiarniach” (to taki miejscowy eufemizm oznaczający dom publiczny). Znajdowały się tam, bo nie miały innych możliwości utrzymania siebie i swoich dzieci.
Praca, którą organizuje s. Joachim przywraca im godność, a nie tylko zapewnia pieniądze (co oczywiście też ma swoje znaczenie).
To co najbardziej rzuca się w oczy to ubóstwo, które przewyższa braki materialne i odziera z człowieczeństwa.
Podstawowa edukacja, jaką otrzymują dzieci tkaczek, pozwala z jakąś większą nadzieją spoglądać w przyszłość. Misyjna szkoła domaga się wielorakich nakładów, ale nade wszystko domaga się wysiłku skierowanego w formację i kształcenie nauczycieli. To właśnie w mojej opinii, stanowi jedno z ważniejszych zadań, wokół którego można budować zaangażowanie dla misji. To formacja i edukacja tych ludzi, może przynieść im nadzieję na lepsze życie… Jednym słowem Mission of Hope, to odbudowywanie człowieczeństwa, przywrócenie poczucia godności, co stanowi fundamentalny warunek głoszenia każdemu żyjącemu tam człowiekowi Dobrej Nowiny. Pomoc materialna ma oczywiście ogromne znaczenie, ale ma też charakter doraźny.
Na zakończenie trzeba zaznaczyć, że misja działa na zasadzie ,,cudu,” nie otrzymuje bowiem formalnie, żadnego stałego dofinansowania ani z Kościoła, ani z innych organizacji.
Utrzymuje się z datków od ludzi takich jak ja i ty.
Marlena Rigo